Br. Serafin głosuje

Ciekawostka historyczna – br. Serafin Kaszuba na wyborach

W II RP wybory parlamentarne zdążyły odbyć się sześciokrotnie: w roku 1919, 1922, 1928, 1930, 1935 i 1938. Za pierwszym razem wybierano jednoizbowy Sejm, w pozostałych Sejm i Senat, jednak na posłów i senatorów głosowano wówczas osobno, w odstępie tygodnia: najpierw do Sejmu, potem do Senatu.

W listach br. Serafina do siostry Marii znajdują się dwie wzmianki o wyborach parlamentarnych w przedwojennej Polsce. Pierwszy to list z 1930 roku, kiedy br. Serafin jeszcze nie miał prawa do głosowania, jako 20 letni młodzieniec. Przed wojną prawie żadne państwo na świecie nie dawało takiej możliwości przed 21 rokiem życia. Okazuje się, że jego starsza siostra była przewodniczącą komisji wyborczej. Druga wzmianka pochodzi z kolejnych wyborów w 1935 roku. Br. Serafin uważał możliwość udziału w wyborach za obowiązek i zaszczyt.

Oto wspomniane listy:

do Marii Kaszuby – z dn. 27. 11. 1930

P.J.Chr.+

Kochana Maryś!

15-go otrzymałem równocześnie z Twoją kartką karteczkę od Tatusia i list wraz z fotografią. To ci dopiero frajda.

Choć wprawdzie długo nic nie miałem, jednak nie należało mi się tyle dobrego naraz. Fotografię obnoszę i pokazuję wszystkim. Cieszę się nią tym bardziej, że jakimś szczęśliwym trafem – czy może umyślnie, co mi się więcej prawdopodobnem zdaje, na pierwszym planie widzę Kochanego Tatusia. Zachęcony tem szukałem też na około której z Was, a przynajmniej kawałka nosa lub kapelusza lub innej jakiej części, które na zbiorowych fotografiach można nieraz wyśledzić, ale na niczem spełzły moje poszukiwania. Pewnie moje Biedotki nie mogły się przecisnąć przez tłum i szeregi prałatów i duchowieństwa. Mimo wszystko niezwykłą mi sprawiliście przyjemność. Ciekawym, kto mógł wpaść na tak szczęśliwy pomysł. Chciałbym go uściskać i ucałować mocniej niż wszystkich.

Nie niniejszą też radość sprawił mi Tatuś listem. Niepotrzebnie się frasuje, że piszę o rzeczach, które mnie nie interesują. Żaden Polak me może być obojętnym na tak ważną sprawę jakimi są wybory. U nas, jak zresztą i wszędzie zapewne, w okresie wyborczym – wrzało toteż i do moich uszu coś niecoś wypadło, choć jeszcze należę do tych, do których stosują przysłowie o dzieciach i rybach.

Zostawmy jednak sprawy publiczne, które Ci zresztą zapewne niemało sprawiły kłopotów z powodu przewodniczenia w komisji.

Mam Ci coś ciekawego do zakomunikowania – otóż wczoraj otrzymałem dwa pierwsze święcenia na ostiarjusza i lektora. Donoszę Ci o tern, bo wiem, że wszystko co mnie tyczy nie jest Wam obojętne.

Ceremonie połączone z święceniami, których udzielił nam ks. bp Rospond trwały dość długo. Dzień był naturalnie wolny; a że dziś akademicki czwartek więc jest trochę wolnego czasu.

Wspomniawszy o bpie Rospondzie nie podobna nie nadmienić, że nasz ubogi klasztorek miał zaszczyt go powitać w swych murach. Zdarzyło się to w sam dzień moich imienin w październiku, z czego ja naturalnie niezwykle byłem zadowolony, że sam biskup przyszedł na moje imieniny. Nie potrzebuję chyba zaznaczać, że powodem Jego gościny nie byłem ja – był nim nasz świeżo beatyfikowany brat Konrad z Paszkowa [Parzham], którego triduum obchodziliśmy.

Wiele jeszcze znalazłoby się przy dobrych chęciach do napisania a sądzę, że znalazłaby się też u Ciebie cierpliwość do czytania innych jeszcze choć nie ciekawych ciekawości ale koniec musi przecież być; więc ściskając i całując Was Wszystkich polecam Bożej opiece moich Najdroższych

Wasz br. Serafin

Kraków, 27 XI 1930

O. Kosmie, Edziowi i Wszystkim znajomym pozdrowienia

List do Marii Kaszuby z dn. 10. 09. 1935 r.

+ Kochana Marysieńko!

Może myślałaś, że przynajmniej raz zapomnę o Twych Imieninach i unikniesz banalnego powinszowania, co się powtarza co roku jak pozytywka. Nie nie! Jeszcze nie należę do tych najdoskonalszych (O. Augustyn), którzy piszą do domu tylko na święta, bo tradycje rodzinne i miłość siostrzana coraz bardziej im w sercu wietrzeje.

Niech Ci Moja Kochana Maryś Bozia błogosławi na nowych śmieciach. Ciekawym, czyś na honorowym miejscu umieściła ten sprzęt, który Ci dałem na nowe gospodarstwo? No no, to i wielka pani z Ciebie, kiedy masz aż 2 głośniki i ludzi zapraszasz.

Chciałbym tam się znaleźć kiedy z Wami przy kominku i gorącej herbatce zwłaszcza teraz po Sędziszowie, gdzie się wierutnie zbisurmaniłem, zamiast po rekolekcjach nabrać ducha zakonnego.

Nie wiem za co, ale fakt faktem, że polubiły mnie tamtejsze tercjarki; bywałem u nich kilka razy w gościnie – pożegnały b. serdecznie, obdarzywszy na drogę wszelkiego rodzaju piernikami.

W niedzielę (1-go) miałem kazanie w naszym kościele, we wtorek na sumie w parafii na cmentarzu. Ks. Biskupa nie było – przyszedł później. Po sumie była akademia, potem obiad na plebanii z ks. Bisk[upem]. Poznałem kilku okolicznych proboszczów – z jednym z nich pojechałem zaraz po obiedzie na spowiedź – wróciłem w nocy, bo na drugi dzień trzeba było już jechać do Krakowa. Jak serdeczne było pożegnanie możecie sobie wyobrazić z tego, że zamiast 1/2 3-ej pojechałem 1/2 5-ej, a wyszedłem z domu o 2-ej.

W ogóle po tej całej wycieczce mam b. miłe wspomnienia, choć się też trochę napracowałem.

W Krakowie już czekała robota, bo r[ok] szk[olny] zaczęli 2 a mnie dali 4 g. w ósmej klasie. Dość zakute pały i będę miał z nimi wiele pracy ale bardzo wdzięczna, bo biorę się do niej z całym zapałem. A przy tern trzeba myśleć o pracy magisterskiej i egzaminie, bo czas mija, więc muszę na jakiś czas zrezygnować z miłego zawodu misjonarza, choć O. Anioł obiecuje zabrać mnie gdzie z sobą.

Zdrowie? – nie świetnie – Kraków mi nie służy zwłaszcza w jesieni a jesień już się zaczyna i to dość zimna i słotna. Nie można nigdzie wyleźć za miasto – a myślałem jeszcze o wycieczkach na średnią metę. Ks. Katecheta z Sędziszowa zaprosił mnie na przyszłe wakacje do Iwonicza, gdzie ma krewnych. O. Gabijel chce, żebym przyjechał do Sędziszowa na Święta – wszyscy się nad człowiekiem rozpływają, ale tymczasem trzeba siedzieć kołkiem w chałupie i skuwać. Rok akad[emicki] zaczyna się 1° października] a już na początku chciałbym co zdawać.

Te historie we Lwowie mocno mnie oburzają. Czego chcą od Mamy? Przecież każdy ma wolność wyboru i sądu. O tym sklepie mówiłem w Sędziszowie] z O. Mateuszem i Gabciem. O. Al. przyjaciół próżnoby tu szukał. Ale co do O. Prow[incjała] i Mamy za wiele się domyślasz. To było powiedziane tylko mimochodem a odnosiło się do dawnych czasów, kiedy Mama przychodziła czasem do kancelarii z niewielką sympatią dla O. Cz. choć tego może nie okazywała, może kiedy odczuł.

Kazania p. Moiceńskiej posłać nie mogę z tego prostego powodu, że nie mam. Napisałem jak zwykle tylko szkic a i to zabrał mi ktoś. Na nowo pisać nie myślę, bo byłaby to mistyfikacja czyli naciąganie a tego nie znoszę.

Pa, ściskam mocno Ciebie, Januchę (dzięki za foto) i Dzieciaki. Żebyście tam jeszcze trochę […], bo jeżeli chlapa to padam do nóg. W niedzielę miałem zaszczyt po raz pierwszy głosować!

Pa, napiszcie, bo mi czasem smutno

Lojzek

Kraków, 10 IX35

P. Sta. i PP Kaweckim przy sposobności złóż piękne ukłony.