Serafinowe poezje

Trudno powiedzieć, że Czcigodny Sługa Boży Serafin Kaszuba był poetą. Niemniej te nieliczne wiersze, które się zachowały, pozwalają domniemywać, że gdyby miał czas i warunki, pozostawiłby – być może – też i poetycką spuściznę. Młodzieńcze wiersze pisywał już w szkole podstawowej (do czego – jak wspomina -zachęcała go siostra Maria), potem w gimnazjum próbował „bawić się w poetę”. Jako młody kapłan i student polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim pod wrażeniem poezji wieszczów, szczególnie Słowackiego, w skrytości – lękając się krytyki współbraci – podej-mował jakieś próby poetyckie. Z tego jednak czasu nie zachował się żaden jego wiersz.
Okres „wołyńskiej odysei” nie sprzyjał twórczości poetyckiej. Z tego czasu zachowały się tylko dwa wiersze poświęcone zmarłej 13 sierpnia 1956 r. Annie Dynakowskiej. Jako chronologicznie najwcześniejsze, umieszczamy je na początku tej części książki. Do pisania wierszy powrócił w czasie przymusowego pobytu w zakładzie dla nieuleczalnie chorych w Małej Tymofijewce w Kazachstanie. Okoliczności, w jakich się znalazł, nie nastrajały do pisania poezji, jednak wierszem usiłował wyrażać ból swej duszy i szarą prozę swego położenia, co opisał dzień po dniu w „Strzępach”, gdzie również zanotował część wierszy. Inne zapisał na dwóch oddzielnych kartkach. To – chronologicznie rzecz ujmując – druga grupa wierszy. Trzeba je czytać razem ze „Strzępami”, bo wzajemne odniesienia są tu aż nadto wyraźne. Niekiedy wręcz wiersze są inną formą zapisu danego wydarzenia. Nad niektórymi pracował, jak świadczą o tym dwie redakcje wiersza Oni wiedzą, że nas dręczą bezpraw-nie… Wyrastały one z wewnętrznej potrzeby tworzenia, którą tak opisuje w „Strzępach” w notatce z 20 stycznia 1967 r.: „Opętały mnie rymy. Nie jest to poezja, ale właśnie rymy czy asonanse. Chodzą za mną natrętnie i brzęczą jak osy, w dzień zawracają głowę, w nocy spać nie dają. Może to jakiś tajny duchowy niedosyt i marzenia dzieciństwa późno powracają”.
Z późniejszego okresu pochodzi zwrotka do znanej obozowej kolędy zaczynającej się od słów: Nie było miejsca dla Ciebie… oraz wiersze wpisane do dzienniczka p. I. Gorbań z lat 1975-1977. Ostatni wiersz napisał chyba krótko przed śmiercią.
Rękopisy wierszy wpisanych do dzienniczka p. I. Gorbań stanowią prywatną własność; pozostałe znajdują się w Archiwum Prowincji Krakow-skiej OO. Kapucynów w Krakowie. W niniejszym tomie przedrukowano je wiernie bez żadnej ingerencji wydawcy, z wyjątkiem wierszy zapisa-nych w „Strzępach”, które ujęto w wersy.
256 Zob. przyp. 91. Drugi z wierszy zapisany został na odwrocie amatorskiej fotografii przedstawiającej zmarłą złożoną w trumnie.

Wiersze poświęcone Annie Dynakowskiej

Chcesz być ofiarą – komu i dlaczego?
Komu potrzebne Twoje życie młode?
A jeśli Jezus wzywa na Golgotę
To przecież trzeba przebyć ciężką drogę Krzyża.
Może jak Eliasz jęczysz utrudzona:
zabierz mą duszę, bo mi ciężko, Panie.
Pamiętasz? anioł nakarmił go chlebem
i poszedł z trudem na szczyt świętej góry.
To co się wtedy stało
śpiewamy w „Boże Ciało”.


Cierniami słaną drogą
kroczyłaś dobra i czysta
Na Krzyż złożona młodo
Oblubienico Chrysta
Dziś poprzez łez pryzmaty
Patrzym w Twą zjawę świetlaną
I myśli mkną w zaświaty
Za Tobą hen do Pana.

24 I 1967
Słońce dziś świeci jaśniej,
Śnieg lśni, jak tafla srebrzysta –
Oby tak było właśnie – na święto
Matki Przeczystej.
Któż to powiedzieć może,
czy ziszczą się nasze plany,
jeśli Ty nie chcesz, Boże,
na próżno je układamy.
Ale dziś możemy już
święto przeżyć w marzeniu.
W rękę gromnicę bierzemy,
śpiewamy w upojeniu;
Światło na oświecenie pogan
i Twego ludu chwałę,
uprosi nam Matka droga.
Niechaj już życie całe,
jak ów starzec Symeon,
co zgonu spokojnie czekał,
idziemy za tym światłem,
które oświeca człowieka,
co na ten świat przychodzi
w ciemności, błędach grzechu,
ale do życia się rodzi.
30 I 1967